A- A A+

Aktualności

Nowe eksponaty w kolekcji Muzeum Stutthof w Sztutowie

Muzeum Stutthof w Sztutowie weszło w posiadanie niezwykłego znaleziska. Jest to 11 krążków szamotowych odkrytych w czasie prac porządkowo-konserwatorskich prowadzonych na terenie poobozowym. Do tej pory w zbiorach muzeum znajdował się tylko jeden taki przedmiot, dlatego odkrycie w jednym miejscu całego zbioru krążków, dodatkowo w bardzo dobrym stanie, jest dla muzeum wydarzeniem niezwykle ważnym.

Kolorowe zdjęcie z kilkunastoma wykonanymi z gliny krążkami. W górnej części widoczna dziurka na sznurek, poniżej widoczne wgłębienie. Zbliżenie na jeden krążek z delikatnie widocznym numerem 45.

Krążki krematoryjne wykorzystywane były w wielu obozach koncentracyjnych. Wykonane z szamotu wyróżniały się wysoką ognioodpornością na temperaturę. Poddawane wraz z ciałem zmarłego kremacji miały stanowić potwierdzenie autentyczności prochów. Wybite na krążku cyfry oznaczały prawdopodobnie numer listy krematoryjnej.

Stosowany w III Rzeszy zwyczaj znakowania prochów za pomocą krążków szamotowych pochodzi prawdopodobnie jeszcze z okresu przed wybuchem II wojny światowej. Przepisy opisujące procedury towarzyszące kremacji opisane zostały w Ustawie z 15 maja 1934 r. Jest w niej m. in. mowa o przechowywaniu prochów w wydzielonym pomieszczeniu, w urzędowo zamkniętych urnach. Już wówczas podkreślono istotę specjalnego oznaczania prochów, tak by w każdej chwili możliwe było przeprowadzenie identyfikacji zmarłej osoby.

Kolorowe zdjęcie z kilkunastoma wykonanymi z gliny krążkami. W górnej części widoczna dziurka na sznurek, poniżej widoczne wgłębienie. Zbliżenie na jeden krążek z delikatnie widocznym numerem 933.

W przypadku kremacji zwłok w niemieckich obozach koncentracyjnych zastosowanie miało Zarządzenie Reichsführera SS Heinricha Himmlera wydane 28 lutego 1940 r. dla KL Sachsenhausen jednak stosowane również w pozostałych obozach koncentracyjnych. Instrukcja szczegółowo wylicza, jakie procedury muszą zostać zachowane w procesie kremacji. Każde spopielenie musiało być poprzedzone zaświadczeniem lekarskim potwierdzającym zgon. Ciała zmarłych w wyniku nieszczęśliwych wypadków, po długiej chorobie, samobójstwie, zastrzeleniu w czasie ucieczki z obozu poddawane były wcześniej sekcji zwłok. Ciała zmarłych nie były wydawane rodzinom lecz spopielane najpóźniej w ciągu 24 godzin od wydania pisemnej zgody komendanta obozu. Kierownik krematorium zobowiązany był prowadzić listę krematoryjną, która w świetle w/w Zarządzenia mogła być weryfikowana. Kontroli podlegała zgodność zapisu listy zmarłych z rejestrem spopieleń, czego założeniem było wykrycie ewentualnych kremacji sprzecznych z przepisami.

W dalszej części Zarządzenia pojawiają się bardziej szczegółowe instrukcje dotyczącego samego procesu kremacji. Zwłoki powinny być spalane pojedynczo, umieszczone w drewnianej trumnie. Trumny nie mogły być wyposażone w niepalne elementy metalowe, uchwyty itp., a wielkość i właściwości powinny być tak dostosowane, ażeby nie stanowiły przeszkody przy spalaniu. Przy wezgłowiu trumny należało również umieścić specjalne oznaczenie z wytłoczonym numerem wykazu zmarłych. Prawdopodobnie z tej procedury wywodzi się historia krążków szamotowych przywiązywanych do zwłok lub umieszczanych w ustach zmarłych. Po spopieleniu komorę pieca należało ochłodzić i wyłowić specjalnym magnesem części metalowe (np. po nieusuniętych wcześniej detalach dentystycznych) a następnie zebrać prochy i wraz z krążkiem szamotowym (tzw. Aschenkapseln) umieścić w metalowej urnie. Wg w/w Rozporządzenia urny o spełniających wymagania parametrach DIN 3198 dostarczała firma „Topf & Söhne”, ta sama, która odpowiadała za budowę krematoriów w obozach w Buchenwaldzie czy Auschwitz-Birkenau.

Na kolorowym zdjęciu widoczne naczynie, urna na prochy ciemno metalicznego koloru. Brak zamknięcia

Procedurę zawiadamia rodzin zmarłych w obozach koncentracyjnych opisuje kolejne Zarządzenie Reichsführera SS Heinricha Himmlera wydane 21 maja 1942 r. Możemy w nim wyczytać, że urny wysyłano tylko na żądania rodzin i jedynie w przypadku rodzin mieszkających na terenie III Rzeszy, Niemców ewentualnie Polaków przynależnych do trzeciej kategorii DVL. Urny z prochami mogły jednak zostać wysłane tylko w przypadku dostarczenia zaświadczenia wystawionego przez zarząd cmentarza przypisany miejscu zamieszkania o przeprowadzeniu „stosownego” pochówku. W pismach przesyłanych przez komendanturę obozu do rodzin można wyczytać, że sam proces kremacji obywał się na koszt III Rzeszy, jednak rodzinna winna była wnieść stosowną opłatę za dostarczenie urny z prochami. 

Chociaż nie można całkiem wykluczyć rzetelnie przeprowadzonych kremacji (przede wszystkim zmarłych narodowości niemieckiej) w początkowym okresie funkcjonowania krematorium, to cała procedura wysyłania do rodzin urn budzi wiele wątpliwości. Biorąc pod uwagę większą liczbę zmarłych jednego dnia, zwłaszcza przy często w występujących w obozie epidemiach tyfusu, funkcjonowania tylko dwóch pieców krematoryjnych i nieliczną ich obsługę, kremacja przebiegać musiała w sposób masowy. Co się z tym wiąże, rodziny, które wniosły stosowną opłatę na rzecz komendantury, tak naprawdę nie miały żadnej pewności, że szczątki, które otrzymały, należą do ich bliskich. Zwłaszcza, że zgodnie ze świadectwem ocalałych, wieczka urn były znakowane danymi zmarłego dopiero w momencie, gdy rodzina zgłosiła zamiar ich otrzymania. 

Zdjęcie czarno białe przedstawiające żołnierza amerykańskiego z czasów II wojny światowej. W otoczeniu regałów z urnami. Z lewej strony widoczne krążki szamotowe.

***

Fot. 1 i 2  Krążki szamotowe odkryte w pobliżu budynku byłego krematorium.

Fot. 3 Metalowa urna na prochy. Zbiory Muzeum Stutthof w Sztutowie.

Fot. 4 Amerykański żołnierz ogląda metalowe urny na prochy po wyzwoleniu obozu Natzweiler-Struthof. Z lewej strony na dole widoczne krążki szamotowe. Zbiory USHMM w Waszyngtonie.