Aktualności
77. rocznica oswobodzenia KL Stutthof
9 maja, po dwuletniej przerwie spowodowanej pandemią; odbyły się uroczystości 77. rocznicy oswobodzenia obozu koncentracyjnego Stutthof. Kilkaset osób zgromadzonych pod Pomnikiem Walki i Męczeństwa uczciło pamięć ofiar. Podczas tegorocznych przemówień byłych więźniów oraz zaproszonych gości najmocniej wybrzmiewał postulat pokoju i hasło: „NIGDY WIECEJ WOJNY!”
9 maja 1945 r. na teren obozu koncentracyjnego Stutthof wkroczyli żołnierze 48. Armii III Frontu Białoruskiego, kończąc tym samy trwającą 2077 dni tragiczną historię tego miejsca. Przez blisko 6 lat swojego działania KL Stutthof był synonimem piekła i cierpienia dla 110 000 więźniów niemal z całej Europy, a dla ok. 65 000 spośród nich stał się cmentarzem. W momencie oswobodzenia na terenie obozu znajdowała się nieliczna grupa więźniów (ok. 150 osób), które nie wzięły udziału w zarządzonych przez władze KL Stutthof ewakuacjach oraz kilkanaście tysięcy cywili ewakuowanych z Prus Wschodnich i Pomorza. W tym roku obchodzimy 77. rocznicę tych wydarzeń.
W uroczystościach upamiętniających ofiary niemieckiego, nazistowskiego obozu koncentracyjnego Stutthof wzięli udział przedstawiciele władz państwowych, samorządowych, służb mundurowych oraz uczniowie pomorskich szkół i mieszkańcy regionu. Najważniejszymi gośćmi byli jednak byli więźniowie KL Stutthof, którzy wraz ze swoimi rodzinami przybyli na obchody 77. rocznicy oswobodzenia obozu koncentracyjnego Stutthof. To właśnie oni po odegraniu hymnu państwowego zabrali głos.
Pan Jan Brodziński, który do Stutthofu trafił jako 10-latek wspominał realia panujące w obozie z perspektywy dziecka:
Powiedziano nam, że jedziemy na lekkie roboty do Niemiec. A tymczasem trafiłem do transportu do Stutthofu, jako jedyny nieletni. Pierwszą noc przespaliśmy na placu apelowym. Następnego dnia dostałem za duże ubrania, nie wiadomo było co ze mną zrobić. Nadano mi numer 93792. Gdyby mi go nie nadano, najprawdopodobniej bym zginął. A potem już zaczęło się życie obozowe – musztra, żabkowanie, czapkowanie i szykany. Mieszkałem w bloku numer 10. Spałem z bratem na jednej pryczy. Zaczął się zły czas, było mi bardzo zimno. Szczególnie na porannym i wieczornym apelu. Dwie godziny stania, w pozycji na baczność. I zaczął doskwierać głód, nie było co jeść. Bardzo dokuczały nam wszy, w końcu w Wigilię Bożego Narodzenia zostaliśmy przepędzeni tylko w samych kocach i nasz barak został zdezynfekowany. Wokół mnie byli tylko dorośli. Nie było dzieci czy młodzieży. Dziś można poczytać w książkach wydanych przez Muzeum co robiły dzieci nieco starsze ode mnie. Jakie miały wspomnienia. A ja pamiętam głód, choć cierpiałem trochę mniej od mojego brata, bo zakradałem się do kuchni i kucharze litowali się nade mną i dawali mi w misce ciepłe mleko i pajdkę chleba przełożoną mięsem. Mleko wypijałem, a ten chleb dawałem bratu. I tak jakoś przetrwaliśmy. Po wojnie byłem ciężko chory, ale przede wszystkim – za dorosły dla swoich rówieśników. Ja nie rozumiałem ich, czemu są tak dziecinni. A oni nie rozumieli mnie. Trochę czasu minęło zanim zacząłem normalnie funkcjonować i żyć, najpierw w PRL, a potem w Wolnej Polsce
Przesłania do zgormadzonych wygłosił również 97-letni p. Tadeusz Rydzewski, który do obozu przywieziony został z Łomży. Zarejestrowano go, jako więźnia o numerze 27164. Jego słowa, byłego więźnia obozu koncentracyjnego Stutthof, ocalałego z Marszu Śmierci odnosiły się do bieżącej sytuacji w Europie i wojny w Ukrainie:
Dla mnie dzisiejsza rocznica to nie jest dzień zwycięstwa, tylko dzień klęski. Wojna którą Rosja wypowiedziała Ukrainie, zaangażowała wiele państw, wiele osób, i wciąż trwa. A przecież naród ukraiński był męczony jeszcze za czasów Stalina, gdy część świata starała się pozbierać po wojnie – przecież wszyscy pamiętamy Wielki Głód. Nie możemy pozwolić na przegraną Ukrainy. To by była klęska dla całego świata, dla całej historii. Wołam zatem na cały świat – dość wojny!
O pokoju, pamięci, ale również bieżących wydarzeniach w swoim przemówieniu do zgormadzonych mówił również Dyrektor Muzeum Stutthof w Sztutowie Piotr Tarnowski:
Dziś pamięć, męczeństwo, zbrodnie, zniszczenie, walkę i cierpienie odmieniamy przez kontekst bieżących wydarzeń, których nie sposób pominąć. Nie sposób o nich zapomnieć. Stoimy dziś w miejscu, gdzie dziesiątki tysięcy ludzi cierpiało w wyniku zła. W miejscu, w którym wielokrotnie padały słowa deklaracji, że zrobimy wszystko by historia zamknięta w 2077 dniach funkcjonowania KL Stutthof nigdy się nie powtórzyła. Teraz, aby dotrzymać naszych zobowiązań wobec byłych więźniów, naszym obowiązkiem jest wpłynąć na powstrzymanie pochodu zła. I naszym obowiązkiem jest żyć w pokoju.
W czasie uroczystości odczytano również list Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego prof. dr hab. Piotra Glińskiego. Odmówiono także modlitwę ekumeniczną, a na sam koniec uroczystości złożono wieńce pod Pomnikiem Walki i Męczeństwa.
Po głównej części obchodów 77. rocznicy oswobodzenia KL Stutthof mogli wziąć udział w wydarzeniach towarzyszących. W szklarniach dawnego ogrodnictwa obozowego udostępniono dla zwiedzających dwie nowe wystawy czasowe: „Das Reichsparteitagsgelände im Kreig. Gefangenschaft, Massenbord und Zwangsarbeit / Nie tylko proces… Norymberga i jeńcy wojenni (1939-1945)” oraz „Zaginione podobozy Pruszcz Gdański – Rusocin”. W kinie muzealnym natomiast obyły się promocja albumu i filmu, które powstały w ramach projektu „Diese Stadt ist Judenfrei – Zagłada Żydów na Pomorzu Gdańskim”.
Dziękujemy wszystkim, którzy byli w tym dniu z nami.